wtorek, 17 czerwca 2014

228

Dzień przekopany łopatką.
Brudny piasek nagrzany w słońcu.
Pył we włosach i pod powiekami.
Niespodziewanie chłodny wiatr.
Lato zimne w dotyku.

niedziela, 15 czerwca 2014

227.

Tak jest, że boli.
Właśnie tak.
Nie jest wcale inaczej. Nie jest dobrze. Nie jest źle. Jest ciemno.
Nie jest całkiem ciemno. Jest raczej szaro. Raczej chłodno. Raczej głośno.
Świeci słońce i jest ciemno. Pada i też jest ciemno. Przychodzi noc i też jest ciemno. Nie bardziej ciemno. Raczej szaro. Głośno.
Trzeba czekać długo, do późna, wtedy czasem robi się cicho. Raczej cicho. Zimno. Przecież jest upał, to dobrze, kiedy zimno. No chyba jednak nie.
Jest upał i jest zimno. Raczej zimno. Głośno.
Tak jest, że boli. Przecież nieprawda. Tylko głośno. Nie, raczej ciemno. Chyba zimno.
Jest jakoś tak.

poniedziałek, 13 stycznia 2014

226.

Na progu snu spotkałam małą dziewczynkę. Drżącą, przerażoną wspomnieniami, które na chwilę stały się teraźniejszością. Dziewczynkę tak małą, że godzina dla niej była dniem a noc całą wiecznością. Czarna noc i szary dzień opuszczenia. Nie pomógł krzyk gniewu ani rozpaczliwy płacz, zostało otępienie bezradności. Skulona kukiełka z oczami zwróconymi do wewnątrz, skupiona całą sobą zwijaniu ostrego bólu w mały orzeszek, który można cisnąć do głębokiej studni. Lustro wody odbije błękitne niebo i obłoczki. Nie dotykaj! Nie pozwól lśniącej wodzie zmatowić się ciemnością! Wciągnie bez litości na samo dno i wyrzuci na progu snu, z rękami pełnymi orzechów stwardniałych jak kamienie.

środa, 11 września 2013

225.

Codziennie uciekam od siebie.
Wytrwale, godzina po godzinie, szukam namiastki zajęcia, żeby móc powiedzieć sobie: "Widzisz przecież, że nie mam dla ciebie czasu".
Codziennie zasypiam rozczarowana, codziennie tęsknie za sobą.

wtorek, 10 września 2013

224.

Nieistnienie wcale nie oznacza ciszy i spokoju.
Jest lękiem rozsnutym bez końca poza światem.
Jest niepokojem drżącym w próżni.
Jest strachem biegnącym wciąż przed siebie.
Jest krzykiem wibrującym bez odpoczynku.
Jest bólem bez przyczyny.
Nieistnienie uwodzi.
Nazywa siebie wolnością a dotykalność klatką.
Nazywa materię ograniczeniem a siebie swobodą, ciężarem a siebie lotnością. Podsuwa przed oczy codzienny schemat świtu, południa, zmierzchu i nocy. Szydzi. Obrzydza. Obiecuje. Powtarza.
Nieistnienie rzuca do walki dywizje i armie, piątą kolumnę i zastęp agitatorów.
Przymila się i przeraża, przekupuje i wiąże obietnicą.
Maluje tęcze i zasypuje popiołem.
Rozpala ogień, topi ziemię na szkło i zamraża oddechem ptaki w locie.
Nieistnienie nie ma czasu do stracenia.
Nieistnienie z całą swą potęgą nie napełni ziarenka maku wrzuconego w wilgotną ziemię.

czwartek, 5 września 2013

223.

Za morzem smutku jest rzeka. Wielka, szeroka, powolna rzeka słodkiej wody. Toczy się leniwie ponad piaskiem i mułem, odbija chmury, błękit, gwiazdy. Karmi wodorosty, trzciny, ryby, raki, komary i ważki. Nieprzejrzysta, głęboka i płytka, niewiadoma. Czasem wiatr marszczy jej powierzchnię. Zimą zamarza, latem nagrzewa się jak jezioro. Wydaje się stojąca i martwa, jednak płynie.
Rzeka nic.

środa, 4 września 2013

222.

Niewypowiedziane istnienie nie chce ułożyć się w słowa. Zalewa myśli, zasnuwa uczucia gęstą mgłą, miesza nie do rozpoznania.
Nie umie samo siebie określić. Czeka. Niespokojne, skłębione, ściśnięte w ciasnej skorupie, rozlane na piasku, wsiąka, odpływa, wraca. Irytuje. Drażni. Męczy.
Rano krzyczy, wieczorem chichocze, w ciągu dnia snuje jadowity dym. W nocy płynie szeroką rzeką, toczy kamienie i gałęzie, budzi, uderza, tarmosi.
Wygląda jak pragnienie śmierci a jest odepchniętą siłą życia.