poniedziałek, 29 listopada 2010

11.

Zalewa Cię dzisiaj smutek. Ogarnia, obezwładnia. Jak trudno Ci zrobić cokolwiek. Wszystko stawia opór, jakby powietrze było gęste, jakbyś szła w wodzie. Smutek wydaje się bezkresny, nieskończony, niepokonany. Jest go tak dużo! Nie masz siły z nim walczyć. Masz ochotę całkiem się poddać i też nie możesz. Próbujesz unosić się na powierzchni.

niedziela, 28 listopada 2010

10.

Widzę, jak próbujesz znaleźć choćby namiastkę obecności - w książkach, w internecie, w cudzych bardzo ważnych sprawach, w pracy. Nie znajdujesz. Pomaga Ci to przetrwać, ale przynosi rozczarowanie. Nie masz dzisiaj dość siły, żeby walczyć o spotkanie. Chciałabyś, żeby ktoś Ci je dał.

9.

Tak bardzo chciałabyś być - być tak, że to wystarczy.
Nie potrafisz tego sama. Jesteś tylko przytulona, ogarnięta. Kiedy zostajesz sama to jakby Cię nie było. Nie ma kto powiedzieć Ci że jesteś. Tęsknisz do obecności, która będzie schronieniem, domem wobec chaosu świata wokół Ciebie, wobec natłoku gwałtownych uczuć, niezrozumiałych słów.

8.

Dzisiaj się poruszyła w Tobie ciemność, czarna dziura. Jesteś taka smutna, obolała.
Chciałabyś, żeby ktoś Cię wysłuchał, całej Twojej historii, całej Ciebie.
Chciałabyś się przytulić i ukryć, nie walczyć.
Próbujesz, szukasz. Nie wychodzi. Chciałabyś zniknąć. Czarna dziura wydaje się całym światem. Czujesz, jak znika, ucieka Twoje życie. Jakby zostawała z Ciebie tylko pusta skórka. Tyle życia, że boli i że się boisz.
Może - tylko może - smutek też jest jakąś drogą...

piątek, 26 listopada 2010

7.

Widzę, jaka jesteś dzisiaj zmęczona. Wszystko Cię drażni, nawet pozdrowienia. Złoszczą Cię znajomi, nie zawsze potrafisz się powstrzymać, żeby nie warknąć w odpowiedzi na kolejne "Cześć, co słychać?". Chciałabyś, żeby wiedzieli i dali Ci spokój. Nie mówili tyle. Nie śmiali się tak głośno. Nie próbowali Cię rozbawić. Nie dotykali. Uciekasz wzrokiem, odsuwasz się, okazujesz złość.
Trochę masz żal. Chciałabyś, żeby ktoś Cię zaniósł do domu, nakarmił, wykąpał, ogrzał, utulił aż zaśniesz i czuwał, żebyś byłą bezpieczna. Moje maleństwo.

poniedziałek, 22 listopada 2010

6.

Widzę, że czujesz się ciągle oceniana, ciągle krytykowana. Każde pytanie, uwaga stają się zagrożeniem. Nie jesteś zadowolona z tego, co robisz, bo nawet dobre powinno być jeszcze lepsze. Nawet idealne pewnie mogłoby być lepsze a na pewno zrobione szybciej.
Nie lubisz się, ale jak tu się lubić, kiedy "wiadomo", że cokolwiek zrobisz, będzie beznadziejne.
Nawet nie masz siły ani chęci próbować osiągnąć tej nieosiągalnej idealności. Wolałabyś się wymazać. Jakoś nie możesz, więc gryziesz. I bardzo się boisz - bo w każdej chwili możesz zrobić coś, co cię znowu skreśli.
Skreślona dziewczynka.

sobota, 20 listopada 2010

5.

Boisz się cudzych emocji. Boisz się ludzi, którzy nie całkiem siebie kontrolują i tych, którym coś pulsuje pod spodem.
Złościsz się na dzieci, na wojujących staruszków, na kobiety "200% kobiecości", na chichoczące nastolatki - tych, którzy zachowują się, jakby mieli prawo demonstrować swoje emocje. Czasem nimi gardzisz, uważasz za głupich i nieokrzesanych. Zazdrościsz im. Mają coś, czego pragniesz - przestrzeń dla siebie.

piątek, 19 listopada 2010

4.

Jak Ty nerwowo reagujesz nawet na cień krytyki, na pytanie, jak się bronisz, tłumaczysz, przerzucasz "winę". Bo przecież "niedoskonałe" to od razu "złe", a pomyłka to zbrodnia. Jak ty się boisz, że o czymś zapomnisz, że ktoś Ci zwróci na coś uwagę - bo nieidealna to nic nie warta.
Nie możesz zapomnieć, pomylić się, spóźnić, niedosłyszeć, powiedzieć nic głupiego - bo wstyd i poczucie winy Cię zżerają. Zostaje kłamstwo, wykręty, szukanie "winnego" i "przyczyn obiektywnych".
Współczuję Ci - właściwie dziwne, że jeszcze nie zwariowałaś z lęku i napięcia, że nie obraziłaś wszystkich swoich znajomych i współpracowników. Gryziesz i drapiesz dookoła a najchętniej wydrapałabyś do zera tę niedoskonałą siebie. A skoro innej nie ma...

czwartek, 18 listopada 2010

3.

Tak bardzo denerwują Cię nieskrępowane cudze emocje. Tracisz rozum. Nienawidzisz. Zazdrościsz. Kotłuje się w Tobie nagle cały zduszony płacz i krzyk, cała wyśmiana radość. Boisz się siebie.

2.

Wciąż słyszysz, że nie wolno Ci się złościć. Nawet, kiedy akurat nikt nic nie mówi, nawet, kiedy zatkasz uszy - słyszysz to w swojej głowie. Wściekasz się wtedy jeszcze bardziej - bezradna, rozdarta między sobą a poczuciem winy. Czujesz się taka niedobra, gorsza od innych, głupia i prymitywna. Niegodna. Szukasz jakiegoś pretekstu, uzasadnienia, narzekasz na urzędników, przepisy, klientów, pogodę. Masz szczęście, kiedy ktoś zrobi coś jawnie głupiego, nieuczciwego, niesprawiedliwego.
Wciąż słyszysz też, że to Ty nie masz powodu do złości. Inni mogą się zdenerwować, krzyczeć i wygadywać różne przykre rzeczy. Nawet, jeśli przesadzili, to przecież na pewno dałaś im jakiś powód, jeśli nie teraz to kiedyś. Nie muszą przepraszać. Ty tak. Z resztą przeprosiny nie wystarczą, musisz ponieść karę, musisz poczuć, jak straszną rzecz zrobiłaś - ośmieliłaś się wybuchnąć.
Odkąd możesz, zachowujesz się podobnie - szukasz usprawiedliwienia.

środa, 17 listopada 2010

1

Złość
Widzę Twoją złość. Widzę, jak nie panujesz nad nią, jak ona Tobą miota, rozrywa Cię. Nie radzisz sobie, nie wiesz, co z nią zrobić.
Chciałabym Cię przytulić, mocno, aż wszystko się w Tobie uciszy.
***
Wściekasz się z bezradności i ze zmęczenia. Wściekasz się z bólu i braku. Wściekasz się, kiedy coś Cię zaskakuje i nie wiesz, jak zareagować. Kiedy się boisz. Kiedy czujesz się odpowiedzialna za czyjeś złe samopoczucie. Tą złością próbujesz się bronić. Nieudolnie, bezładnie, na oślep. Jesteś taka gwałtowna, masz tyle siły i tak bardzo ona się marnuje. Kocham Ciebie taką.
***
Złość "dzisiaj" budzi złość "wczoraj" i "przedwczoraj". Zakopaną siłę. Zemstę. Instynktowną, pierwotną "sprawiedliwość" - oko za oko.
***
Tak bardzo potrzebujesz, żeby ktoś Cię ogarną, nauczył tę masę wody jak być rzeką.