czwartek, 22 listopada 2012

219.

Są takie dni, kiedy nawet przytulona jesteś osobno.
Świat wokół osacza, faluje, rozciąga się, rozwarstwia, wygina w otchłanie i lodowe ściany. Patrzysz jak przez mgłę, widać, że nic nie rozumiesz.
Próbujesz chronić się tak, jak umiesz. Uciekasz w lęk, który tak długo był Twoim domem.
Mogę tylko ogarnąć Cię, ale nie zbyt mocno, żeby nie zabrać reszty powietrza.

218.

Są takie dni, kiedy bardziej niż zwykle potrzebujesz we mnie mocnego drzewa, skały, na którą możesz się schronić przed światem pełnym smutku, zmęczenia, rozdrażnienia. Przed samą sobą. Kiedy słowa nie wystarczą, ręka nie wystarczy, trzeba bardzo dosłownej wszechogarniającej bliskości. Spokoju, potwierdzenia, że ktoś ten chaos wokół ogarnia.
Są takie dni, kiedy nie umiem Ci tego dać.

środa, 21 listopada 2012

217.

Trzeba być bardzo czujnym, kiedy jedno dziecko zajmuje się drugim dzieckiem.
Bardzo.
Nawet grzeczne, nad wiek poważne, mądre i odpowiedzialne dziewczynki robią czasem rzeczy, których skutki są przykre. Bardzo przykre. I łatwe do przewidzenia. Dla dorosłego.
Nie, nie wystarczy ostrzegać, zakazywać, uświadamiać, krzyczeć.
Trzeba wejść. Zabrać. Znieść protest i nie dać się zaszantażować,  że to tylko na chwilę...

piątek, 16 listopada 2012

216.

Kiedy mówisz komuś "cały mój", to masz na myśli tylko tyle, ile możesz poznać.
Nie trzeba się Ciebie bać.
Nie weźmiesz więcej, nie zagarniesz bez pozwolenia, wbrew woli, bez reszty.
Weźmiesz wszystko, na sposób dziecka, co tylko zobaczą Twoje oczy, ile tylko zdołają pomieścić Twoje ręce.
Oczy na wysokości kolan, ręce z trudem obejmujące obie nogi.
Ręce obejmujące cały świat.
Uśniesz zadowolona, syta, bezpieczna.
Może w Twoich snach pojawi się cichy dźwięk, pierwsza nuta, zwiastun innej, pełniejszej melodii. A może jeszcze nie.
Nie trzeba się bać, kiedy mówisz "cały mój".

215.

Przytulasz się, ale nie wystarczam Ci dzisiaj.
Tęsknisz do innych ramion, silniejszych niż moje. Do ostrzejszego zapachu. Do głębszego śmiechu. Do głosu jednocześnie silniejszego i bardziej spokojnego. Do serca bijącego w nieco innym rytmie.
Do bardziej nieznanego, bardziej innego.
Do mieszczącego dla Ciebie więcej świata w sobie.

czwartek, 15 listopada 2012

214.

Smutek krąży wokół Ciebie, ogarnia, potem odchodzi, wraca, na krótko i na dłużej, trochę i bardzo. Chwilami w nim toniesz, chwilami pływasz.
To Twój smutek.
Wolno Ci być smutną. Nieważne, że to przykre dla stojących obok. Dla wrażliwych przechodniów.
Nikt, nikt nie ma prawa powiedzieć Ci  "nie wolno". Nie ma żadnego "uśmiechnij się" ani "przecież wszystko dobrze", a zwłaszcza nie ma "co Ty możesz mieć za powód" albo "powód to będziesz mieć, kiedy...". Nie ma obwiniania i manipulowania, dobrych rad i kazań.
Nie ma. Nikomu nie pozwolę, żeby tak Cię potraktował.
Ten smutek jest Twój, tak jak Twoja radość jest Twoja.
Będę, przytulę, zaśpiewam. Poczekam.
Smutek jest jak może, fala za falą, pora przypływu i pora odpływu.
Smutek daje wytchnienie.