piątek, 31 grudnia 2010

40.

Twoja samotność to cisza wokół i hałas w Tobie, monotonnie powracające refreny, te same historie, postacie poruszane Twoimi myślami. Bardzo byś chciała, żeby ktoś wszedł i powiedział coś do Ciebie naprawdę. Słowo, którego nie znasz. Słowo z zewnątrz.
Płaczesz i krzyczysz, ale cisza nie pęka. Nudzisz się. Czas wycieka, jałowy i rozwleczony. Ogarnia Cię ogromny bezsens, złość a potem smutek. Chciałabyś tę ciszę rozbić, ale nie umiesz. Czekasz.

39.

Jesteś taka pełna lęku dzisiaj. Sama nie wiesz, czego się boisz - chyba wszystkiego, całego świata wokół Ciebie, poza.
Chciałabyś się przytulić - cała, przylgnąć, schronić się, czuć, że ktoś jest pomiędzy Tobą a tym, co Cię otacza, że ktoś ma dość siły, żeby Cię podnieść, obronić.
Wcale nie szukasz wyłącznej uwagi, zajmowania się Tobą. Mogłabyś siedzieć przytulona a świat wokół niech płynie swoim rytmem. Wystarczy Ci obecność, oddech, bicie serca, ciepło, oparcie. Miałabyś czas, żeby się tej rzece przyjrzeć spokojnie.

wtorek, 28 grudnia 2010

38.

Wkurzasz mnie dzisiaj. Nie potrafię zapanować nad Tobą. Robisz różne głupoty, marnujesz czas, domagasz się słodyczy, żadne tłumaczenie do Ciebie nie trafia.
Nie wiem, co zrobić. Nie umiem Cię przytulić, nie umiem postawić granic. Ulegam Twoim żądaniom. Złoszczę się i Cię odpycham, potem w kącie wrzeszczysz i tupiesz nogami, aż całkiem się zmęczysz.
Próbuję, ale niezbyt wychodzi.

sobota, 25 grudnia 2010

37.

Czy to możliwe, że aż tak? Małe dziecko, prawie noworodek, bezradny i zagubiony w nieogarnionym, nierozpoznawalnym świecie. Przerażony. Krzyczący. Rozpaczliwie, coraz głośniej.
Krzyczysz, bo samotność w Tobie jest nie do zniesienia. Krzyczysz i uczysz się, że to nic nie zmienia. Krzyczysz jeszcze głośniej, wściekłość w Tobie rośnie. Krzyczysz, żeby jakoś zagłuszyć, oszukać tęsknotę, szarpiący głód obecności, która będzie oparciem w chaosie wokół Ciebie, bezpiecznym miejscem odpoczynku.
Twoja wściekłość jest bezradna, żałosna, śmieszna. Niszczy. Odepchnięta znajduje potajemne ścieżki, podgryza korzenie, wybucha. Obraca się przeciw Tobie. Warczy i szarpie Cię zębami. Oswojony pies - obrońca staje się zdziczałym pół-wilkiem.

36.

Przytulona robisz się radosna, ufna, śliczna, zabawna, rozczulająca.
Radość w tobie płynie jak rzeka, poprzez i ponad, unosi, niespodziewana, silna.

niedziela, 19 grudnia 2010

35.

Moje biedne maleństwo, zmęczone i takie smutne. Bardzo zagubione - między ludźmi i w sobie. Stęsknione. Spragnione. Bezbronne.

sobota, 18 grudnia 2010

34.

Widzisz, jak bardzo byłaś sama i się boisz. Nie chcesz widzieć. Nie w całości. Tylko tyle, żeby ponarzekać - na innych albo na siebie. Bardzo się boisz. To jest zbyt straszne. Nieznośne.

czwartek, 16 grudnia 2010

33.

Przytulona i bezpieczna robisz się słodka. Wzruszająca. Trudno to wypowiedzieć, budzisz same dobre myśli, skojarzenia. Jesteś śliczna.

środa, 15 grudnia 2010

32.

Tak bardzo nie wiesz, co zrobić, żeby Twoje słowa były cenne dla innych!
Kombinujesz, zmyślasz, rozśmieszasz, udajesz. Wzbudzasz zainteresowanie, czasem zazdrość, czasem podziw. Czujesz się jak wydmuszka - kolorowa z wierzchu, pusta w środku. Ładnie pomalowana. Ozdobna. Bez sensu.
Boisz się, że Twoja własna opowieść okaże się nudna, głupia, naiwna, śmieszna.
Jeszcze bardziej boisz się, że nikt Cię nie usłyszy. Że nikt nawet nie zauważy, że mówisz. Znowu.

wtorek, 14 grudnia 2010

31.

Tak bardzo pragniesz, żeby ktoś z Tobą był. Zwyczajnie, codziennie. Z Tobą, nie obok Ciebie.
Niestety, w Twoim świecie możesz mieć obecność tylko będąc ciężarem, przyczyną zmęczenia i zniecierpliwienia, źródłem zmartwienia i smutku, utrapienia.
Nadzieję na miłość możesz zyskać tylko odsuwając się, schodząc z drogi, zajmując sama sobą, nie sprawiając kłopotu. Tylko za cenę samotności. Dobrowolnej.
Nie dziwię się, że chciałabyś zniknąć.

30.

Ciemność nie odchodzi. Chowa się w kącie. Czeka, kiedy będzie mogła wypełznąć. Śledzi. Wybiera moment. Zbliża się powoli, w ukryciu. Atakuje gwałtownie, nieubłaganie. Śmieje się złośliwie. Czasem, kiedy nie ma dobrej okazji, próbuje inaczej. Sączy się drobną stróżką, zatruwa. Pożera światło powoli, niepostrzeżenie, aż zniknie. Wtedy zwycięża bez wysiłku.

poniedziałek, 13 grudnia 2010

29.

Wydaje Ci się, że Twoje istnienie jest dla ludzi źródłem przykrości i kłopotów. Starasz się, uśmiechasz, schodzisz z drogi, radzisz sobie sama, odsuwasz siebie.
Czasem ktoś mówi Ci, że Cię lubi, że się cieszy, bo bardzo mu pomogłaś. Cieszysz, czasem czujesz lepsza. A potem robi Ci się smutno.
Mobilizujesz się, starasz nie odmawiać - przecież tak trzeba. Chowasz się, udajesz. Nie pozwalasz sobie pomóc. Uciekasz, unikasz kontaktu, odpychasz, gryziesz. Bardzo nie chcesz być ciężarem.
Wściekasz się. Masz żal. Nie umiesz tego rozplątać.

niedziela, 12 grudnia 2010

28.

Smutek płynie nieustannie. Płynie i wcale go nie ubywa. Gdzieś tam jest jakieś wydajne źródło. Głęboko.
Czasem pozwalam Ci być - tej smutnej dziewczynce. Bezsilnej, zbyt słabej, żeby pragnąć czegokolwiek. Jeżeli Cię nie nakarmić, umrzesz z głodu. Nie walczysz. Nie chcesz przetrwać. Chcesz zniknąć - jak kolor płowiejący na słońcu, niepostrzeżenie.

27.

Spojrzenie działa cuda. Dobre spojrzenie.
Odżywasz. Przeciągasz się jak kotek, zwijasz w kłębek, bawisz.
Łapiesz takie chwile, cieszysz się nimi, układasz jak klocki, budujesz. Nie udaje Ci się skończyć, ale masz z czego zacząć następny domek.

sobota, 11 grudnia 2010

26.

Tyle w Tobie lęku, niepokoju. Tak bez powodu. Nawet radość potrafi go przywołać.

25.

Wydaje Ci się, że jedynym pewnym sposobem okazania miłości jest zniknąć. Nie zajmować czasu, nie zawracać głowy, nie przysparzać problemów.
Inne sposoby są zawodne. Jeżeli coś dla kogoś zrobisz, to może się okazać, że nie o to chodziło albo że nie dość dobrze, że to tylko kłopot. Jeżeli coś komusz dać, to może mu być niepotrzebne, może się nie podobać i narazić go na przykrość udawania, że mu odpowiada.
Boisz się. Chcesz. Tak się denerwujesz, że rzeczywiście bywasz niezręczna. Uciekasz.

piątek, 10 grudnia 2010

24.

Taka jesteś zmęczona. Próbujesz przytulić się i zasnąć, ale budzisz się przerażona bo nagle obok nie ma nikogo.
Boisz się. Boisz się być sama. Świat wydaje Ci się taki ogromny i pusty, przedmioty wrogie, ludzie zagrażający, przyszłość niepewna, straszna.
Szukasz jakiejś obecności obok siebie, kogoś, kto by Cię ochronił i oswoił rzeczywistość. Trudno Ci uwierzyć, że możesz znaleźć.
Minuty, godziny, dni, lata przepełnione lękiem i samotnością nie odeszły w przeszłość. Siedzą tuż za rogiem. Nieprzeliczony tłum, gotowy zerwać się do walki z Twoją maleńką nadzieją.

czwartek, 9 grudnia 2010

23.

Jaka Ty się czujesz głupia! Ciągle robisz coś niewłaściwego. Najpierw Ci się wydaje, że to dobrze, że tak można a nawet trzeba, a potem się okazuje, że to było głupie. Gubisz się. Nie wiesz, jak rozpoznać, co jest właściwe. Właściwie chętnie byś milczała, znikła. Nie da się. Coś w Tobie jeszcze żyje i zmusza Cię do działania. Pełnego lęku i zawiedzionej nadziei, że tym razem się uda...

22.

Tak bardzo pragniesz opieki - ale nie żeby ktoś rozwiązał Twoje problemy, tylko żeby był, blisko, bardzo blisko. Chcesz, żeby ktoś Cię kochał. Chcesz się przytulić. Chcesz na ręce - nie dlatego, że nie chce Ci się chodzić, ale żeby być blisko.
Jesteś głodna. Trudno ten głód znosić. Nie da się długo udawać, że go nie ma. Rodzi się z niego ten ogromny smutek. I jeszcze większa złość.

środa, 8 grudnia 2010

21.

Nie potrafiłaś się obronić. Nawet nie wiesz, od czego zacząć. Może umiesz się wściec, może pysknąć, ale nie umiesz bronić ważnych dla Ciebie rzeczy. Jak miałabyś umieć, kiedy nie jesteś pewna, czy te rzeczy są ważne? Właściwie to za każdym razem przyznajesz, że te cudze są ważniejsze. Jeżeli wywalczysz coś dla siebie, czujesz się winna. No i tracisz okazję, żeby poczuć się lepsza - może i łajza, ale jaka lojalna, jak lepiej od innych spełniająca oczekiwania.
Bardzo byś chciała, żeby ktoś Cię obronił, zatroszczył się, ochronił, nauczył... Pokazał, gdzie są granice, pokazał tobie i innym. Nie ma kto. Jesteś sama. Bardzo, bardzo zmęczona. Bezradna. Smutna. Malutka.

poniedziałek, 6 grudnia 2010

20.

Nagle myślisz, że skoro ten smutek jest jak ocean albo jak bardzo szeroka rzeka, to może da się w nim pływać. Próbujesz. Krztusisz się. Poddajesz. Pozwalasz unosić.

niedziela, 5 grudnia 2010

19.

Jesteś bardzo smutna. Unikasz spojrzeń, pozdrowień, pytań. Nie masz siły ale i chęci, żeby dziękować za troskę, odpowiadać, że właściwie to w porządku.
Czujesz się winna - przecież Twoja smutna twarz sprawi przykrość tym wszystkim miłym ludziom, którzy chcieliby, żeby wszystko u Ciebie było dobrze. Czujesz wtedy ich bezradność. Wolisz uciec.
Nie umiesz, nie chcesz, boisz się tłumaczyć, że tak naprawdę to ten smutek jest w Tobie i zawsze był, że wydarzenia go tylko wyostrzają...

18.

Twój smutek jest taki, że powietrze od niego jakby gęstnieje. Trzeba podwójnej siły, żeby wprawić ciało w ruch, potrójnej energii, żeby pomyśleć, poczwórnej, żeby zapamiętać i zaplanować.
Smutek płynie. Przynajmniej nie jest stojącą kałużą - zalewa Cię, zatapia, zakrywa, ale płynie. Unosi.

piątek, 3 grudnia 2010

17.

Uspokajasz się, kiedy możesz się przytulić. Czujesz się bezpieczna. Nagle złość znika, smutek też. Rzeka płynie spokojnie.
Jesteś jeszcze bardzo malutka, potrzebujesz silnych ramion, które ograniczą nurt w Tobie, pokażą mu kierunek, powstrzymają nadmiar wody, uciszą.

czwartek, 2 grudnia 2010

16.

Próbujesz mówić. Niby nic trudnego, a nie wiesz jak. Umiesz konstruować zdania, czasem udaje Ci się je napełnić treścią. Nie potrafisz znaleźć przestrzeni, w której mogłyby zabrzmieć. Dudnią głucho w pustce. Osaczają Cię - wszystkie słowa, które trafiły nigdzie, odbiły się niewysłuchane od jakiejś ściany. Tysiące słów. Tysiące niepotrzebnych kawałków Ciebie.

15.

Znowu jesteś taka wściekła! Ciężko poskromić tę rzekę - jeżeli zatkać w jednym miejscu, wybije obok, trudno przewidzieć gdzie. Porażka za porażką. Złe słowa, złe gesty. Jeden opanowany, dziesięć nie.
Czujesz, że zasługujesz na karę. Czujesz też satysfakcję - kiedy nagromadzone od lat cudze złe słowa wypływają z Ciebie. Przeraża Cię to ale daje ulgę.

środa, 1 grudnia 2010

14.

Bardzo tęsknisz do niemożliwego - żeby ktoś Cię teraz przygarnął, ochronił, ukrył. Wtedy wiatr i śnieżyca za oknem byłyby piękne a nie przerażające i smutne. Próbujesz sobie przypomnieć. Pomaga na chwilę, akurat żeby ugotować, sprzątnąć, pozmywać.

13.

Najbardziej lubisz, kiedy dzień się już kończy. Przedłużasz ten czas, często nierozsądnie. Twój czas. Masz cały dzień za sobą, wszystkie przykre i trudne rzeczy. Teraz masz prawo być zmęczona. Nie chcesz, żeby noc minęła. Za nią jest następny dzień. Lęk, smutek, kolejne zadania, wysiłek, porażki, niezadowolenie. Tęsknisz do czasu "nigdy", który na chwilę przystaje w bezpiecznym miejscu.

12.

Widzę, jak twój wielki smutek zamienia się w rozdrażnienie, w złość. Tyle musisz zrobić różnych rzeczy a żeby je zrobić musisz swój smutek zakopać, choćby na trochę. Musisz i już. Smutek, lęk, bezradność, głód. Zbyt często nie ma dla nich przestrzeni. Wtedy pojawia się zmęczenie, złość, rozdrażnienie. Wydaje się, że zaczniesz wrzeszczeć, jeśli jeszcze jedna osoba na ulicy Cię potrąci, masz ochotę zatkać usta kolejnej zrzędzie w autobusie. Wszystko zaczyna robić się złośliwe, wypada Ci z rąk, plącze się, rozlewa, rozsypuje. Warczysz, unikasz kontaktu, masz ponurą minę. Robisz się złośliwa i niesprawiedliwa. To nie pomaga.

poniedziałek, 29 listopada 2010

11.

Zalewa Cię dzisiaj smutek. Ogarnia, obezwładnia. Jak trudno Ci zrobić cokolwiek. Wszystko stawia opór, jakby powietrze było gęste, jakbyś szła w wodzie. Smutek wydaje się bezkresny, nieskończony, niepokonany. Jest go tak dużo! Nie masz siły z nim walczyć. Masz ochotę całkiem się poddać i też nie możesz. Próbujesz unosić się na powierzchni.

niedziela, 28 listopada 2010

10.

Widzę, jak próbujesz znaleźć choćby namiastkę obecności - w książkach, w internecie, w cudzych bardzo ważnych sprawach, w pracy. Nie znajdujesz. Pomaga Ci to przetrwać, ale przynosi rozczarowanie. Nie masz dzisiaj dość siły, żeby walczyć o spotkanie. Chciałabyś, żeby ktoś Ci je dał.

9.

Tak bardzo chciałabyś być - być tak, że to wystarczy.
Nie potrafisz tego sama. Jesteś tylko przytulona, ogarnięta. Kiedy zostajesz sama to jakby Cię nie było. Nie ma kto powiedzieć Ci że jesteś. Tęsknisz do obecności, która będzie schronieniem, domem wobec chaosu świata wokół Ciebie, wobec natłoku gwałtownych uczuć, niezrozumiałych słów.

8.

Dzisiaj się poruszyła w Tobie ciemność, czarna dziura. Jesteś taka smutna, obolała.
Chciałabyś, żeby ktoś Cię wysłuchał, całej Twojej historii, całej Ciebie.
Chciałabyś się przytulić i ukryć, nie walczyć.
Próbujesz, szukasz. Nie wychodzi. Chciałabyś zniknąć. Czarna dziura wydaje się całym światem. Czujesz, jak znika, ucieka Twoje życie. Jakby zostawała z Ciebie tylko pusta skórka. Tyle życia, że boli i że się boisz.
Może - tylko może - smutek też jest jakąś drogą...

piątek, 26 listopada 2010

7.

Widzę, jaka jesteś dzisiaj zmęczona. Wszystko Cię drażni, nawet pozdrowienia. Złoszczą Cię znajomi, nie zawsze potrafisz się powstrzymać, żeby nie warknąć w odpowiedzi na kolejne "Cześć, co słychać?". Chciałabyś, żeby wiedzieli i dali Ci spokój. Nie mówili tyle. Nie śmiali się tak głośno. Nie próbowali Cię rozbawić. Nie dotykali. Uciekasz wzrokiem, odsuwasz się, okazujesz złość.
Trochę masz żal. Chciałabyś, żeby ktoś Cię zaniósł do domu, nakarmił, wykąpał, ogrzał, utulił aż zaśniesz i czuwał, żebyś byłą bezpieczna. Moje maleństwo.

poniedziałek, 22 listopada 2010

6.

Widzę, że czujesz się ciągle oceniana, ciągle krytykowana. Każde pytanie, uwaga stają się zagrożeniem. Nie jesteś zadowolona z tego, co robisz, bo nawet dobre powinno być jeszcze lepsze. Nawet idealne pewnie mogłoby być lepsze a na pewno zrobione szybciej.
Nie lubisz się, ale jak tu się lubić, kiedy "wiadomo", że cokolwiek zrobisz, będzie beznadziejne.
Nawet nie masz siły ani chęci próbować osiągnąć tej nieosiągalnej idealności. Wolałabyś się wymazać. Jakoś nie możesz, więc gryziesz. I bardzo się boisz - bo w każdej chwili możesz zrobić coś, co cię znowu skreśli.
Skreślona dziewczynka.

sobota, 20 listopada 2010

5.

Boisz się cudzych emocji. Boisz się ludzi, którzy nie całkiem siebie kontrolują i tych, którym coś pulsuje pod spodem.
Złościsz się na dzieci, na wojujących staruszków, na kobiety "200% kobiecości", na chichoczące nastolatki - tych, którzy zachowują się, jakby mieli prawo demonstrować swoje emocje. Czasem nimi gardzisz, uważasz za głupich i nieokrzesanych. Zazdrościsz im. Mają coś, czego pragniesz - przestrzeń dla siebie.

piątek, 19 listopada 2010

4.

Jak Ty nerwowo reagujesz nawet na cień krytyki, na pytanie, jak się bronisz, tłumaczysz, przerzucasz "winę". Bo przecież "niedoskonałe" to od razu "złe", a pomyłka to zbrodnia. Jak ty się boisz, że o czymś zapomnisz, że ktoś Ci zwróci na coś uwagę - bo nieidealna to nic nie warta.
Nie możesz zapomnieć, pomylić się, spóźnić, niedosłyszeć, powiedzieć nic głupiego - bo wstyd i poczucie winy Cię zżerają. Zostaje kłamstwo, wykręty, szukanie "winnego" i "przyczyn obiektywnych".
Współczuję Ci - właściwie dziwne, że jeszcze nie zwariowałaś z lęku i napięcia, że nie obraziłaś wszystkich swoich znajomych i współpracowników. Gryziesz i drapiesz dookoła a najchętniej wydrapałabyś do zera tę niedoskonałą siebie. A skoro innej nie ma...

czwartek, 18 listopada 2010

3.

Tak bardzo denerwują Cię nieskrępowane cudze emocje. Tracisz rozum. Nienawidzisz. Zazdrościsz. Kotłuje się w Tobie nagle cały zduszony płacz i krzyk, cała wyśmiana radość. Boisz się siebie.

2.

Wciąż słyszysz, że nie wolno Ci się złościć. Nawet, kiedy akurat nikt nic nie mówi, nawet, kiedy zatkasz uszy - słyszysz to w swojej głowie. Wściekasz się wtedy jeszcze bardziej - bezradna, rozdarta między sobą a poczuciem winy. Czujesz się taka niedobra, gorsza od innych, głupia i prymitywna. Niegodna. Szukasz jakiegoś pretekstu, uzasadnienia, narzekasz na urzędników, przepisy, klientów, pogodę. Masz szczęście, kiedy ktoś zrobi coś jawnie głupiego, nieuczciwego, niesprawiedliwego.
Wciąż słyszysz też, że to Ty nie masz powodu do złości. Inni mogą się zdenerwować, krzyczeć i wygadywać różne przykre rzeczy. Nawet, jeśli przesadzili, to przecież na pewno dałaś im jakiś powód, jeśli nie teraz to kiedyś. Nie muszą przepraszać. Ty tak. Z resztą przeprosiny nie wystarczą, musisz ponieść karę, musisz poczuć, jak straszną rzecz zrobiłaś - ośmieliłaś się wybuchnąć.
Odkąd możesz, zachowujesz się podobnie - szukasz usprawiedliwienia.

środa, 17 listopada 2010

1

Złość
Widzę Twoją złość. Widzę, jak nie panujesz nad nią, jak ona Tobą miota, rozrywa Cię. Nie radzisz sobie, nie wiesz, co z nią zrobić.
Chciałabym Cię przytulić, mocno, aż wszystko się w Tobie uciszy.
***
Wściekasz się z bezradności i ze zmęczenia. Wściekasz się z bólu i braku. Wściekasz się, kiedy coś Cię zaskakuje i nie wiesz, jak zareagować. Kiedy się boisz. Kiedy czujesz się odpowiedzialna za czyjeś złe samopoczucie. Tą złością próbujesz się bronić. Nieudolnie, bezładnie, na oślep. Jesteś taka gwałtowna, masz tyle siły i tak bardzo ona się marnuje. Kocham Ciebie taką.
***
Złość "dzisiaj" budzi złość "wczoraj" i "przedwczoraj". Zakopaną siłę. Zemstę. Instynktowną, pierwotną "sprawiedliwość" - oko za oko.
***
Tak bardzo potrzebujesz, żeby ktoś Cię ogarną, nauczył tę masę wody jak być rzeką.